@WojciechCejrowski
  • verified_user
·

POLE Kilka lat temu kupiłem pole. Na starych ziemiach moich Przodków. Zapuszczone, porosłe chwastem, jałowe pole. Coś tam na nim siali, ale o plon nie dbali, nawet nie zbierali - byle się zaliczyło do dotacji. Kupiłem, bo trzeba dzierżyć ziemię Przodków, tę samą od pokoleń - na tym polega ojcowizna, na tym polega Ojczyzna: na ziemi przodków, którą utrzymujesz i stale poprawiasz. A poza tym ja jestem ziemski, a nie miejski i po prostu lubię wąchać własny grunt, czy ten czerwony z kurzu Arizony, czy ten tu pył i piach Kociewia - ziemia to ziemia, a swoja pachnie najpiękniej. *** Potem przez kilka sezonów siałem i zaorywałem co wyrosło - tak, by tę ziemię podnieść z upadku, by coś ode mnie dostała i odżyła; przestała być jałowa. Pierwszy pierzchł perz. Po nim nastał łubin - wysiałem, wyrósł, zaorałem. Ziemia otworzyła oko - ktoś tu o mnie dba? Potem były jeszcze łubiny dwa, też wysiane i zaorane. Ziemia otworzyła drugie oko - ktoś dba stale, a nie tylko zadbał raz? Po łubinach było żyto i też wysiałem i zaorałem - moja ziemia otworzyła usta i odetchnęła pełną piersią. I zaraz potem, w zeszłym roku, wydała swój pierwszy plon. Mam żyto bez nawozów, bez oprysków (i bez dotacji) - prosto z ziemi, która żyje własnym życiem, a nie pompowana chemią. Sprzedaję moje żyto piekarzowi, który też nie sypie chemii do swoich chlebów. I oto moje żyto, a w poniedziałek pokażę Państwu chleb... wc

Get replies from creators like WojciechCejrowski

thumb_upthumb_down
76upvotes