explicitClick to confirm you are 18+

Uroboros genderyzmu

PietrasSep 2, 2018, 4:31:17 PM
thumb_up40thumb_downmore_vert

Znacie to powiedzenie o wężu zjadającym własny ogon? Albo rewolucji pożerającej własne dzieci? No to dzisiaj mamy combo breaker, bo w Kalifornii, stolicy amerykańskiego feminizmu (zwanego również niepełnosprawnością umysłową) przegłosowano właśnie prawo, wg którego w każdym zarządzie spółki ma zasiadać przynajmniej jedna kobieta.

Póki co chlebek powszedni, widzieliśmy już idiotyczniejsze rzeczy, prawda?

No to teraz zmiksujmy to sobie z gender, które, notabene, ma również najwięcej wokalnych przedstawicieli właśnie w Kalifornii. I tu się robi ciekawie, bo wg gender, każdy ma taką płeć jaką sobie sam/sama/samo wybierze. Ja np. identyfikuję się jako śmigłowiec szturmowy, ale my teraz nie o tym. No więc co w przypadku, gdy jeden z panów w radzie nadzorczej sobie stwierdzi: „Hmmm, w sumie to od dawna czułam się kobietą, to mamy problem z nowym prawem z głowy. John, puść slajd 34, sprawdźmy jak nasz budżet stoi w stosunku do zakładanego EBITDA.”

I co teraz? Ano, parafrazując @SchabowyPoLubelsku (polecam!), albo ktoś stwierdzi, że super, kolejna osoba odkryła swoje prawdziwe ja, jest wspaniale i w ogóle, firma bardzo spoko, albo (i słusznie) kobiety z chromosomami XX w swoich jądrach komórkowych poczują się, nomen omen, wydymane i pójdą na udry do sądu. A to oznacza jedną wielką wojnę feminizmu, genderyzmu i ogólnie szeroko pojętych ruchów neomarksistowskich. Będzie się działo, bo albo sąd stwierdzi, że spoko, koleś może sobie mieć płeć jaką chce i nikomu nic do tego, albo, zgodnie z literą prawa, stwierdzi: „Sorry koleś, musisz mieć waginę i to najlepiej od urodzenia, żeby się mienić kobietą”. I albo gender zostaje rozbite w drobny mak, bo się okaże, że to jednak biologia ma lepsze karty niż ludziki z zaburzeniami postrzegania płci, i zgarnia pulę, albo feministki dostaną białej gorączki, bo jednak nadal w zarządzie wciąż zasiadają same członki z penisami.

W obu przypadkach będzie na co popatrzeć. Idę po popcorn.

Od siebie jeszcze dodam, że szalenie zastanawiającym jest jak bardzo współczesne ruchy feministyczne, zwłaszcza w krajach rozwiniętych, walczą o równouprawnienie na stołkach zarządczych, tudzież parytety w firmach i zawodach tzw. white collar. Nikt jakoś nie zająknie się, że wśród górników, hutników, pracowników fizycznych fabryk, na budowach, w kanałach, w śmieciarkach i okopach odsetek przedstawicielek płci pięknej jest o wiele niższy niż w korporacjach czy radach nadzorczych. A żadnego prawa przeciwdziałającemu tej jawnej dyskryminacji nie przegłosowano.